Forum Forum poświęcone fińskim skokom narciarskim

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Finowela
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30, 31  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum poświęcone fińskim skokom narciarskim Strona Główna -> Fińska kadra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Finka
Junior
Junior



Dołączył: 16 Gru 2007
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:39, 13 Sty 2008    Temat postu:

łihi!! a nalewka dobra jest podobno

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
karcia13511
Mistrz Świata
Mistrz Świata



Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 417
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Prabuty

PostWysłany: Nie 14:11, 13 Sty 2008    Temat postu:

ja mogę powiedzieć, że jest Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
karcia13511
Mistrz Świata
Mistrz Świata



Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 417
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Prabuty

PostWysłany: Wto 17:36, 15 Sty 2008    Temat postu:

Wieczór zawsze był okazją do familijnego odprężenia. Karolina do spółki z Janne skorzystała z braku dobrego kina w fińskiej telewizji, zmieniając kanał na sportowy. Splątane nogi Zniszczolinho na zmianę z szaleńczym sprintem Kaisy Varis spowodowało dokumentne wpadnięcie obojga w mętną zawiesinę sportowych emocji. W normalnych warunkach Tiia zaprotestowałaby przeciwko bezczelnej aneksji telewizora po godzinie dwudziestej, ale poszła opowiadać bajkę swojemu najmłodszemu dziecku, a poza tym była tak zmęczona, że nie zwracała uwagi na domowe wykroczenia.
Bezczelni telewidzowie napawali się widowiskiem w spokoju. Dało się słyszeć zmęczony kobiecy głos:
- Kapturek dał babci... Dziesięć butelek piwa...
Salwa śmiechu przerwała ciszę. Zarówno Janne jak i Karolina chichotali w najlepsze, dołączył się też do tego ten, który miał spać.
- Chcę Teletubisie. – zażądał Michał, przybiegając do pokoju niczym „Kranjec sarenka”
- Zapomnij, chłopcze. Zniszczolinho gra teraz.
- Teletubisie.
- Cicho. Zniszczolinho.
- Dajcie dziecku oglądać! – zawołała z sąsiedniego pokoju wyrocznia.
- Dobra, Karcia, włączymy te otłuszczone kolorowe wywłoki. Niech mu w biodra pójdzie.
- Ja to nie rozumiem tej bajki. Nie wiadomo, jakiej to jest płci i czy ubrane są... do snu się nie rozbierają. W ciuchach śpią, jak menele jacyś? Tu są ukryte treści podprogowe!
- Napiszemy do producenta, niech to wycofają ze sprzedaży.
- Zamilczcie wreszcie! – po raz kolejny do głosu doszła caryca.
- Telewizor LCD do łazienki to zakup priorytetowy. – mruknęła Karcia i poszła spać, bowiem od czasu kolędowej wizyty u wuefisty cały czas bolała ją głowa.
***
„No i co ja mam jej powiedzieć, do cholery?”
Taka myśl gnała po umyśle Plamena z prędkością piłki serwowanej przez Semena Poltavskiego. Z punktu widzenia zdrowego rozsądku powinien powtórzyć słowa Kazijskiego, ale spojrzenie wielkich oczu Ewy powodowało, że serce tego, bądź co bądź, twardziela, miękło jak wosk. Za nic nie chciał przysparzać jej zmartwień, a wiedział, że to zrobi, jeśli powie prawdę. Z drugiej strony, kłamać też nie lubił, a wiedział o Nikolayu trochę więcej niż sam by sobie życzył.
- Nie patrz tak na mnie, powiedz. – poprosiła cicho kobieta.
Plamen odetchnął głębiej i zebrał się w sobie. Postanowił skłamać. Dla dobra sprawy.
- On kłamie. – powiedział zdecydowanie, czując się przy tym jak morderca. – Nasza drużyna to zbiór degeneratów, ale nie pedałów. To nie Brazylia.
- Dzięki za pocieszenie. Przynajmniej tyle mojego, że mam pewność, co do normalności mojego męża. – pani Ivanova mówiła ironicznie.
- Oj, Ewcia, Ewcia... Matejem się martwisz? Nie żartuj. – Plamen delikatnie pogładził ją po policzku, nie dbając, czy może to robić czy nie.
- Ja się nie martwię, tylko złoszczę. Przychodzi taki, nazywa mnie starą, a potem oznajmia, że Nikolay jest odmiennej orientacji...
- Nazwał cię starą? Palant.
- Wiem. Muszę już iść.
Pocałowała Plamena przelotnie i wyszła, zostawiając mężczyznę z pokaźnymi wyrzutami sumienia. Uszła zaledwie kilkanaście kroków, gdy dojrzała pokaźną sylwetkę Kazijskiego. Nagle w jej głowie zaświtał diabelski pomysł. Nie zastanawiając się, co robi. Przyspieszyła kroku. Gdy niemal zrównała się z Bułgarem, zawołała:
- Kazijski, rozwiązało ci się sznurowadło!
Matej pochylił się nad swoim markowym butem. Korzystając ze zniwelowania różnicy wzrostu, Ewa podbiegła do niego i zanim się spostrzegł, wymierzyła mu cios w twarz. Udało się jej uczynić to mocniej niż w czasie nastawiania Plamenowej szczęki.
- Teraz to z ciebie ciota. – rzekła z satysfakcją.
- Ty...
- Nie spodziewam się, abyś uderzył kobietę. Żegnam.
Zaśmiała się cicho, wyraźnie z siebie zadowolona. Wesoły dzwonek telefonu jeszcze wzmógł jej nastrój.
- Wszystko widziałem. Respekt i szacunek dla ciebie, kobieto. – po drugiej stronie linii odezwał się pełen podziwu głos Konstantinova.
- To nic wielkiego.
- Nic? Byłaś boska!
Ewa wybuchnęła śmiechem. Zaiste, kiedy chciała, potrafiła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
silva
Mistrz Świata
Mistrz Świata



Dołączył: 12 Wrz 2007
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:53, 15 Sty 2008    Temat postu:

Zastanawiała się nad tym co robi Arttu... razem z Anją. Pierwszy raz brała udział w kolacji wigilijnej. Ojciec był ateistą i nie praktykował tych zwyczajów, a gdy mieszkała jeszcze z nimi mama czasami zgadzał się na choinkę w domu czy kolację, ale bez zbędnych według niego potraw. Zastanawiała się często czy to nie było przyczyną odejścia mamy. Często też myślała nad tym dlaczego ona jej nie zabrała. Nie słuchała wesołych rozmów przy stole. Mama wyglądała tak promiennie, ułożyło sobie tutaj życie, miała nowa rodzinę, Sylwia nie była ważna... powstrzymywała tylko łzy i po części żałowała, że tu przyjechała.
Jej smutek potęgował e-mail, który dostała od Anji. Dziewczyna prosiła, a nawet kazała jej dać sobie spokój z Artt, gdyż najprawdopodobniej wrócą do siebie, a ona przecież widziała w jej domu Havu... Sylwia była zła na siebie, że pozwoliła mu wtedy wejść, przecież mogła się spodziewać tego, iż sprawy potoczą się tak, a nie inaczej. Pachniało siankiem, z telewizji dobiegały ją polskie kolędy, małe dzieci biegały wokół stołu, a ona czuła się tak samotna.
- Sylwia... Sylwia... – głos mamy obudził ją z chwilowego letargu. Mówiła do niej po Fińsku – dobrze się czujesz? – inni w tym czasie udawali, że nie słyszą ich rozmowy.
- Tak, tak... – odpowiedziała – dlaczego od nas odeszłaś? Zadaję sobie to pytanie codziennie od kilku lat.
Jej matma spuściła wzrok i szepnęła:
- Musimy chyba poważnie porozmawiać...

Jarzeniówka od czasu do czasu przyciemniała swój blask, z daleka słyszała dobiegające aż tu do kuchni wesołe śpiewy rozradowanych serc. Zamknęłam oczy i pozwoliła łzom płynąć. Chciała wypłukać cały swój smutek ze swojego serca. Powoli i powoli czuła się lepiej, a jej mama patrzyła na nią wzrokiem pełnym bólu. Była kobietą i wiedziała bardzo dobrze, że jej jedyna córka nie cierpi tylko dlatego, że ona sama musiała kiedyś odejść. Wzięła jej chudą rękę i przyłożyła do ust:
- Musiałam kiedyś odejść, bo nie rozumieliśmy się z ojcem. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałam cię wziąć ze sobą, ale wiedziałam, że nie będę mogła zapewnić ci dostatku...ojciec jest przecież bogaty. Gry w ciągu roku poznałam Zbyszka i stworzyliśmy szczęśliwą rodzinę chciałam cię odzyskać. On zgadzał się na to aby być ojcem dwóch moich dzieci... – Sylwia spojrzała na matkę zdziwionym wzrokiem.
- Dwóch? – spytała głucho.
- Tak. Dwa tygodnie po tym jak wróciłam do Polski dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Antek tak naprawdę ma na imię Antero jr. W domu woleli wołać do niego po polsku...

Kilka dni wcześniej
‘Droga Asiu... Poznań (czas nieokreślony)
Znajdowałam się na lotnisku, które bardzo odbiegało swoim wyglądem od rzeczywistości fińskiego lotniska. Wszystko mi tu wydawało się bardziej nowoczesne, ucywilizowane. Wokół kręciła się masa ludzi, czułam się nienajlepiej w tym tłoku. Westchnęłam i przegryzłam wargę ze zdenerwowania. Ruszyłam w kierunku, który wydawał się mi najbardziej odpowiedni – czyli przed siebie. Nie szukałam nikogo wzrokiem, mama mówiła, że będzie, a ja jej wierzyła. Zatrzymałam się na chwilę bo odniosłam wrażenie, że ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam znajomą sylwetkę mamy. Pisnęłam i rzuciłam się w jej ramiona. Nie wierzyłam, że ona już tu jest, że ją przytula do siebie, że czuje jej już zapomniany zapach.
- Mamo! – szepnęłam. Poczułam, że znów jestem bezpieczna, bo byłam w jej ramionach. Tyle razy tęskniłam za jej uściskiem, tak delikatnym, a tak bardzo na mnie działającym. Myślałam, że się rozpłaczę, ale ona była szybsza. Patrzyła mi w oczy i tak po prostu po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
- Kochanie, ale wyrosłaś, nie wiedziałam cię tyle lat. Jesteś już kobietką.
- Tak mamo... w pewnym sensie, jednak przy tobie mogę poczuć się znowu twoją małą córeczką.
- Zawsze nią będziesz – mówiąc to pocałowała mnie w czoło...

CDN


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez silva dnia Wto 21:54, 15 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Finka
Junior
Junior



Dołączył: 16 Gru 2007
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:47, 15 Sty 2008    Temat postu:

łoł
świezo po przeczytaniu nie wiem co powiedziec....
...
bardzo ładne, czakam na cd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
karcia13511
Mistrz Świata
Mistrz Świata



Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 417
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Prabuty

PostWysłany: Pią 20:41, 18 Sty 2008    Temat postu:

W szkole w Lahti rozpoczął się kolejny, zimowy dzień. Przed ósmą budynek wypełnił się uczniami, którzy ziewali i narzekali na wczesną porę wstawania. Dziewczęta nie były wyjątkiem: stały przed salą gimnastyczną, ziewając i narzekając.
- Ciemno jak w paszczy renifera. – mruknęła Asia, tłumiąc ziewnięcie. –
- I jeszcze ten wuef.... co za świat.. – Karolina podzielała nastrój koleżanki.
- Plamen nas wymęczy, nie przeżyjemy. A jak tam po rakiji i Sylwestrze?
- W obu przypadkach głowa bolała mocno.
- Prawidłowo. O, idzie nasz Bułgar.
- Nieee... – jęknęły.
Plamen nie zwrócił uwagi na jęki uczennic, które domagały się odwołania zapowiedzi meczu siatkówki. Sam był w dobrym humorze, nie rozumiał więc przyczyn nie najlepszego nastroju dziewczyn.
- Cisza, młode! – huknął, oganiając się od nich jak od uprzykrzonych much. – Do szatni i przebierać się!
Chcąc, nie chcąc, uczennice pomaszerowały we wskazanym kierunku. Przebierały się z kwaśnymi minami.
- Nie chce mi się ćwiczyć. – Karolina wyraźnie kaprysiła.
- Sport to zdrowie. – wtrąciła Elmeri.
- O, siatkarka się odezwała. – sarknęła dziewczyna. – Cicho, pierwotniaku.
- Śpieszyć się! Jeszcze tri minuty!
- Perkele, dziewczyna go rzuciła, czy co? Nie pali się! – Anja pogroziła pięścią w kierunku drzwi.
- Chodźmy, bo nasz Bułgar straci cierpliwość do reszty... – Joanna jako pierwsza przełamała pewien impas.
Panienki ledwo przebrnęły przez szaleńczą rozgrzewkę, jaką urządził naładowany energią Plamen. Gdy wreszcie zaczęły grać, żadna nie miała do tego zbytniej chęci. Karolina była zła: nie mając się na kim wyładować, przelała to niechlubne uczucie na piłkę. Uderzyła ją najmocniej jak mogła. Wcale nie patrząc, czy leci ona tam, gdzie powinna. Los chciał, że uderzyła ona profesora Konstantinova prosto w głowę.
- Ups... – posłała nauczycielowi przepraszające spojrzenie.
- Uważaj jak serwujesz, dziewczyno. Wszystkich pozabijasz. – wuefista momentalnie znalazł się przy dziewczynie i cierpliwie tłumaczył, co mogłoby się stać, żywo przy tym gestykulując. – Cios piłką jest nie tylko nieprzyjemny, ale może być niebezpieczny...
Pochłonięty swoim wykładem nie zauważył kobiety, która stanęła za nim. Dlatego też mocno się zdziwił, gdy objęło go delikatne ramię, a w uchu zabrzmiał najmilszy na świecie szept:
- Widzę, że surowy z ciebie nauczyciel.
- Ewa, mała paskudo... co tu robisz?
- Przyszłam cię odwiedzić. – stwierdzenie to poparła takim uśmiechem, że Plamen zarzucił zamiar robienia jej wymówek.
Karolina z ciekawością przyjrzała się nieznajomej. Nie chcąc przeszkadzać, poszła do koleżanek, kryjąc uśmiech.
- Karcia, żyjesz? – spytały żartobliwie.
- Uhm. Chociaż, gdyby nie ta pani to nie wiem jakby to było.
- A kto to jest?
- A skąd ja mam wiedzieć? Zdaje się, że Plamenowa kurtyzana, bo jak widzicie, są ze sobą dość... blisko.
- No, nie da się ukryć. Ale to chyba nie żona, co? Jakoś nie widziałam jej w czasie naszej kolędowej wizyty.
- Pewnie dziewczyna, trudno, żeby TAKI facet był samotny.
- Pilotofilia chyba nie odjęła mu męskich instynktów. Super. – Anja musiała znaleźć w tej sytuacji jakiś plus.
- Ale wiecie co... – Karolina zmarszczyła brew. – Coś mi się wydaje, że babsko nosi obrączkę, a Plamen nie. Dziwne...
Wszystkie spojrzały na siebie. Pytały się wzrokiem, czy uruchomić swoje wścibstwo czy nie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anja
Administator
Administator



Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Legnica

PostWysłany: Sob 13:05, 19 Sty 2008    Temat postu:

Kolejna intryga z udziałem Plamena Konstantinowa Smile. "Na tropie obrączki" Smile. Świetny odcinek Smile.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aino
Mistrz Świata
Mistrz Świata



Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lidzbark Warmiński

PostWysłany: Wto 21:26, 22 Sty 2008    Temat postu:

-Czy mi się tylko wydaje, czy wszystkie myślimy o tym samym?- zapytała z diabelskim uśmieszkiem Asia.
-Przydałoby się dowiedzieć, co oni tam knują... Wiecie, ze względu na dobro naszego nauczyciela- wytłumaczyła Karcia. Joanna i Anja pokiwały głowami ze zrozumieniem.
-Macie jakiś pomysł?- zapytała druga z dziewcząt, siadając na ławeczce.
-Coś mi chyba świta...- po chwili milczenia do głosu doszła Asia.- Taa...- uśmiechnęła się pod nosem, po czym ruszyła w stronę kantorka, gdzie zamelinowali się Plamen i Ewa.
-A ty gdzie?- zdziwiła się Karcia.
-Nie pytaj, tylko chodź...
***
-Myślisz, że podsłuchiwanie nauczyciela to dobry pomysł?- Anja nie była przekonana do pomysłu koleżanki.
-Masz jakiś lepszy?- zapytała Joanna, próbując rozróżnić dźwięki dochodzące z kantorka. Anja pokręciła przecząco głową.- W takim razie cicho, bo niczego się nie dowiemy.
-Zostało 5 minut do dzwonka- Karolina niecierpliwie patrzyła na zegarek. Wuefista i tajemnicza nieznajoma siedzieli w małym pomieszczeniu już dobry kwadrans.- Zaraz zaczną schodzić się ludzie. Słyszałaś już coś?
-Ćśśś... właśnie coś...- nie dokończyła. Nagle podskoczyła, a z jej gardła wydobył się niezidentyfikowany dźwięk. Odwróciła się i zobaczyła za plecami uśmiechniętego Harriego, który najwyraźniej postanowił zrobić jej niespodziankę.
-Ładnie to tak podsłuchiwać pod drzwiami?- zapytał rozbawiony, patrząc na wystraszoną minę dziewczyny.
-Harri, ja cię normalnie kiedyś...- syknęła, jednak znów nie dokończyła. Drzwi od kantorka otworzyły się z impetem, a ze środka wychylił się profesor Konstantinov.
-A co się tu wyrabia?- zapytał, mierząc wzrokiem swoich uczniów- Dlaczego wy tu stoicie?
-My... ja... chciałam odnieść piłkę!- Asia przypomniała sobie o piłce trzymanej w lewej ręce- Proszę- podała ją Plamenowi drżącymi rękoma. Ten spojrzał na nią podejrzliwym wzrokiem, ale nie odezwał się ani słowem.
-To ja już pójdę- powiedziała po chwili Ewa, stojąca za nauczycielem.- Zadzwoń do mnie, to dokończymy.
-Dobrze Ewciu- odparł z uśmiechem, po czym odwrócił się do grupki nastolatków- A wy poszli mi stąd, przerwa chyba jest!
Uczniowie posłusznie wyszli z hali. Dziewczyny podbiegły do Joanny.
-I co, słyszałaś coś?
-Niedużo, mówili dość cicho, ale wyłapałam parę fragmentów... gadali coś o jakimś Kazijskim, o Nikolayu i wybitej szczęce...- powiedziała, ściszając głos.- Może przesadzam, ale nasz Plamen ma kłopoty...
Do dziewczyn dołączył Harri.
-Mogą mi panny wyjaśnić, o co chodzi? Bo dostałem ochrzan od Asi, a nawet nie wiem, za co...
Karolina przewróciła oczami.
-Ech, faceci... Z wami to jak z dziećmi.- westchnęła. Harri pokazał jej język.- Słuchaj, chłopcze...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
karcia13511
Mistrz Świata
Mistrz Świata



Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 417
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Prabuty

PostWysłany: Śro 23:09, 23 Sty 2008    Temat postu:

-... Nie sądzę, żeby to cię zainteresowało. Naprawdę. – Karolina kończyła wykład o szkodliwości wtrącania się płci brzydkiej w sprawy tej piękniejszej. – Czujesz się usatysfakcjonowany, Niebezpieczny Pastuchu?
- No, dobra, nie będę się czepiał, ale nie rozumiem, o co wam chodzi...
- Nikt od ciebie tego nie wymaga, Ciapo ty moja. – rzekła czule Joanna.
- Wiadomo, że facet w najlepszym wypadku posiada dwie stukające o siebie szare komórki.
- Ćśśś... – Karolina uciszyła towarzystwo ruchem ręki. – Wąpierzu, przyprowadź mi tu mojego Ville i nie podsłuchuj, muszę pogadać z dziewczynami.
- No, Karcia, co chciałaś? – spytała Joanna po odejściu Olliego.
- Powtórz jeszcze raz, co tam usłyszałaś.
- No... mówili coś o Kazijskim, Nikolayu i wybitej szczęce...
- Kazijski, Kazijski... Perkele, to nazwisko coś mi mówi.
Anja nagle uderzyła się w czoło z głośnym plaśnięciem.
- Karcia! – zabrzmiało to prawie jak „eureka”.
- Matko Święta! Co? – przeraziła się dziewczyna.
- Pamiętasz nasz wyjazd do Warny?
- Tak. – odpowiedziała, zastanawiając się do czego to prowadzi.
- Ten Kazijski grał wtedy w reprezentacji! A po meczu pobił jakiegoś Chorwata, pamiętasz? Wtedy naśmiewałaś się z jego pisków...
- Aaa, tak. No i co z tego?
- Nie bądź tępa. Nie pamiętasz, co zrobił z tym Chorwatem?
- Przestawił mu szczękę! – zakrzyknęła nagle Karolina. – Jesteś genialna. Ge-nial-na. Czyli co, kurtyzana została podebrana Kazijskiemu?
- No... na to wygląda.
- Miałam rację. Plamen ma kłopoty. – zakończyła triumfalnie Joanna. – A przynajmniej jego szczęka...
***
- My to jesteśmy po prostu wielkie. Musimy iść na detektywów. – szepnęła Karolina do siedzącej obok niej Anji.
- Jasne...
Trwała właśnie ukochana przez Karolinę lekcja historii. Janne cierpliwie zapoznawał uczniów z postacią Mikołaja II Romanowa. W klasie panowała cisza, bowiem nikt nie śmiałby przerywać wykładu najostrzejszemu profesorowi w szkole. Nikt, poza jego własną córką.
- Karolina! – brutalnie przerwał Karci pogadankę z Anją. – Może się zamienimy i ty opowiesz klasie o carze?
- Z miłą chęcią, <i>panie profesorze</i>. – zaszczebiotała rozbrajająco i wstała z miejsca.
- Zaczynaj.
- A więc tak... W początkach panowania Mikuś wzniecił tak zwaną panikę na Chodynce. Kilka lat później rewolucję. Do wojen szczęścia nie miał, pokazuje to wojna lat 1904 – 1905: dał się pobić Japońcom, aż miło.
Prywatnie jego żoną była Alicja z Hesji. Musiała mu się podobać, skoro mieli pięcioro dzieci. Niestety, następca tronu, Aleksy, był chory na pedofilię... o, pardon, hemofilię. – głowa Ahonena samoistnie uderzyła w biurko, a uczniowie wybuchnęli śmiechem. – Cicho, przejęzyczyłam się... Przejdźmy dalej.
Owa lekcja przeszła do historii szkoły jako jedna z najweselszych.
***
Nikolay ułożył się na kanapie. Cieszył się z powrotu do domu. Radość psuła mu tylko wciąż boląca szczęka i dość chłodne przyjęcie, jakiego doświadczył. Wyglądało na to, że był świadkiem powstania solidarnej kobiecej opozycji przeciw niemu. Ivanov wiele potrafił, ale na pewno nie umiał „wojować z babami”. Ponuro spojrzał na żonę, która przemierzała pokój, prowadząc żywą rozmowę telefoniczną.
- Zupełnie się w tym nie orientuję, naprawdę. Szczerze mówiąc, to dawno się pogubiłam... – mówiła, marszcząc czoło.
- Ewa... – zawołał dość głośno Ivanov.
- Zamilcz. – spojrzenie, jakim został obrzucony mogło przestraszyć. – Muszę już kończyć, mój szanowny małżonek nie da mi chyba spokoju.
Ivanov przewrócił oczami, słysząc to.
- Co tym razem? – zapytała obojętnie.
- Jesteś wredna. Mogłabyś być trochę milsza, wiesz?
- Nadmiar słodyczy szkodzi. – ucięła.
Nikolay nie zdążył nic powiedzieć, bo na twarzy wylądowała mu torebka z lodem. Podążył wzrokiem za torem jej lotu, rugając wzrokiem córkę.
- No, co? – zdumiała się Vanessa. – Chciałam ci ulżyć w bólu szczęki, niewdzięczny.
- Cholera, trzy kobiety w domu, dyscypliny i porządku za grosz. – westchnął.
- Trzeba było się sprężyć i spłodzić syna. – córka nie pozostała dłużna.
- Vanessa, kochanie, nie frustruj ojca. – Ewa delikatnie skarciła swoje dziecko, myśląc, że Nikolay załamałby się o wiele bardziej, gdyby dowiedział się o pewnych rzeczach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
silva
Mistrz Świata
Mistrz Świata



Dołączył: 12 Wrz 2007
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 0:45, 08 Lut 2008    Temat postu:

„... wyszłyśmy w tym tłoku przed lotnisko, a tam zobaczyłam inny świat. Tyle domów skupionych wokół siebie, można była dostać choroby klaustrofobicznej. Mam cały czas trzymała mnie za rękę, a może to byłam ja...bałam się, że nagle gdzieś ucieknie, tak jak zrobiła to ostatnim razem. Uciekła, bez żadnego pożegnania, pozostawiając jedynie wspomnienia i swój dotyk ust na moim policzku, gdy kilka godzin przed odprawiała mnie do szkoły.

Jechaliśmy taksówką zatłoczonym i zakorkowanym miastem. Było strasznie głośno, ale gdy ona była w pobliżu, czułam się bezpiecznie. Obcy był mi strach. Przyglądałam się tym innym Europejczykom, którym mogłam nazywać rodakami. Byłam pół Polka, i nie mogłam tego zmienić, a gdy tak na nich patrzyłam, gdy ciągle się uśmiechali i spieszyli, pędząc przed siebie w tej gonitwie życia, czasami tylko przystających na sekund pięć, aby zaczerpnąć życiodajnego powietrza. Wtedy byli najbardziej ludzcy, było mi szkoda, a czułam, że są mi bliscy. Nie negowałam ich, a wręcz przeciwnie – rozumiałam. To wyglądało tak, jakbym miała to zaszczepione u podstaw mojej immunologii. Zamknęłam na chwilę oczy, a wtedy poczułam ciepły powiew jej oddechu koło moich ust:
- Śpij, kochanie...

Wiesz, że nie pamiętam wszystkim imion. Czasami mi się plącze, kto jest Antkiem, kto Agnieszką, a kto ciocią Grażyną. Nie, ta ostatnia akurat zapadła mi w pamięci, bo na mój widok prawie się rozpłakała i tuląc mnie do swoich wielkich piersi, stwierdziła, że w tej Finlandii mieszkają same ‘niedorajdy’, głodzące własne dzieci. Na nic były tłumaczenia, że jem duża, może i nawet nazbyt dużo, a moja waga w sumie mogłaby być mniejsza. Wtedy przytuliła mnie jeszcze mocniej, tak że nie mogłam całkowicie oddychać i głaskając o dziwo delikatnie po włosach, stwierdziła, że anoreksja jest chorobą uleczalną. Musiałam obiecać jej, że będę dobrze jadła, bo gotowa by mnie udusić tym ściskaniem. Potem czułam całkowita lustrację podczas każdego posiłku, i czułam jak przybieram na wadze w niesamowicie szybkim tempie. Czułam się okropnie. Przy deserze, który był niesamowicie smaczny, myślałam, że zwymiotuję, ale nie mogłam odmówić specjału cioci Grażynki. Potem była jeszcze kaczka nadziewana, ale to na kolację... specjalnie na moją część i zaczął się post. Amen... bo nie wiem, czy dałabym radę tak przez cały tydzień.

Już po kilku dniach zaaklimatyzowałam się w nowym miejscu i gotowa byłam opuścić domowe czeluście. Spacerując deptakiem w centrum miasta, do którego miałam tez pieszo jakieś kilkadziesiąt minut szybkim krokiem, czułam jak pozbywam się nadmiaru tłuszczu w moim organizmie. Przyglądając się każdym, najmniejszym szczegółom architektonicznym prawie że zabiłabym się o jakąś dziewczynę, z którą nawiązałam kontakt. Nie wiem czy będę o tym opisywać tak szczegółowo, ale pamiętam, że wątek zaczętej rozmowy dotyczył absurdu noszenia czapek, bo to doprowadza do kolizji. Miała piękne blond loczki, które lśniły w zimowym słońcu, i tak ślicznie nimi poruszała, jakby z gracją, wyszukaną na dodatek. Mogłaby uchodzić za Skandynawkę, gdyby nie jej urok osobisty i ciepło płynące z niej jak rzeka, która daje mleko i miód.

CDN


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
karcia13511
Mistrz Świata
Mistrz Świata



Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 417
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Prabuty

PostWysłany: Sob 15:59, 09 Lut 2008    Temat postu:

Niebo za oknami przybrało barwę ciemnogranatową. Wśród drzew czaiły się różne strachy i wyimaginowane potwory, nawet cienie zdawały się zbyt długie i czarne. Nieprzyjazne. Mróz leniwie przechadzał się po ulicach, przystając przed szybami i pokrywając je wymyślnymi wzorami.
Jednak tym, którzy przesiadywali w ciepłej, pachnącej śliwkowym ciastem kuchni, nie straszny był mróz i strachy, które czaiły się na zewnątrz. Karolina właśnie zdejmowała fartuszek i pozbywała się mąki, która osiadła jej na nosie. Tiia zajęła się nadzorowaniem piekącego się placka. Mężczyźni niezbyt interesowali się sprawą wytwarzanych słodkości: nie bez powodu pani Ahonen twierdziła, że nadają się tylko do ich jedzenia. Janne siedział przy stole, trzymając na kolanach Michałka i przyglądając się bazgrołom, które generował chłopiec, zaś Mico pracowicie wycinał skoczka narciarskiego. Pomagał mu Ville, który wpadł z wizytą do swojej dziewczyny.
- Dziwnie się czuję. – jęknęła Karolina, która od rana hodowała w żołądku wszystkie światowe rewolucje.
- Dziwnie to znaczy jak?
- Jakbym była w ciąży, albo coś...
- Z kim?! – krzyknęli w duecie państwo Ahonen.
- Na pewno nie ze mną. – oświadczył kategorycznie Ville.
- O nie... – jęknął Mico. – Karcia, czemu ty robisz to, co mama?
Karcia odwróciła się od okna: jej twarz miała tragiczny wyraz.
- Wiecie co, ja się wyprowadzam. Toż w tym domu nawet ponarzekać nie można!
***
Anja podśpiewywała radośnie, pląsając przez korytarz z gracją Alenki Gotar. Sama nie wiedziała, co wprawiło ją w taki cudowny nastrój. Przyjrzała się świeżo zaplecionym warkoczykom. Wyglądała, jakby miała przynajmniej sześć lat mniej. Uśmiechnęła się do swojego odbicia lustrzanego i ponownie zasiadła nad książką od biologii.
Jej zamiarem było z pewnością przyswojenie wiadomości o układzie limfatycznym. Jednak wiadomości zupełnie nie wchodziły do pojemnego Anjowego mózgu. Było to z całą pewnością dziwne. W akcie desperacji Anja wykręciła numer Karoliny.
- Halo? – po drugiej stronie linii odezwał się ponury głos przyjaciółki.
- Cześć. Jesteś pewna, że ten sprawdzian z biologii jest jutro?
- Z całą pewnością, panno Anno. Dziwne, że pytasz.
- Jakoś tak nie mogę się skupić... Nic mi nie wchodzi.
- To się nie ucz. Powodzenia.
Po tych słowach Karcia rozłączyła się. Anja prychnęła. Równie dobrze Karolina mogła powiedzieć jej, że powinna zacząć dokarmiać ptaszki, a sama żywić się tylko płatkami owsianymi. Pojęcie „nie ucz się” nie istniało w słowniku dziewczyny.
„I co ja mam ze sobą zrobić? Cholera!”
Z zamyślenia wyrwał ją dzwonek do drzwi. Pobiegła otworzyć, spodziewając się ujrzeć mamę. Jakie było jej zdziwienie, gdy zobaczyła, że na progu stoi nie kto inny jak Arttu Lappi...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anja
Administator
Administator



Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Legnica

PostWysłany: Śro 19:14, 13 Lut 2008    Temat postu:

-------
- Hej - powiedziała Anja, której zdziwienie przeplatało się z zachwytem (jak zwykle przy tych spodziewanych jak i niespodziewanych spotkaniach z Arttu Lappi).
- Hej - Lappi jak zwykle uśmiechnął się na powitanie, czym wprawił Anję w jeszcze większy zachwyt, z czego nie zdawał sobie właściwie sprawy. - Zimno dzisiaj, mógłbym wejść? - zapytał niepewnie widząc bardzo uważnie przyglądającą mu się dziewczynę.
- Słucham? Oczywiście, że tak. Przepraszam, zamyśliłam się - odpowiedziała speszona dziewczyna, której twarz poczerwieniała (i to w dodatku nie od zimna).
- Przyszedłem, bo pomyślałem, że moglibyśmy razem pouczyć się na jutrzejszy sprawdzian z biologii - powiedział jak zwykle szczery chłopak.
- Właśnie próbowałam powtórzyć ten cały, ogromny dział, ale jakoś nie miałam natchnienia, a Ty nie ułatwisz mi sprawy - rzuciła niby od niechcenia Anja, która właśnie chowała kurtkę Lappiego do szafy.
- Nie żartuj - odparł Arttu, który lekko się zarumienił (jak on pięknie się rumieni). - Może powinienem pójść żeby Ci nie przeszkadzać? - zapytał po chwili.
- Nieeeeeee, nieeeeeeeee, zostań. Tak będzie lepiej. - wykrzyknęła od razu Anja. - Dawno u mnie nie byłeś, ale mam nadzieję, że nie zapomniałeś gdzie jest mój pokój. W prawo do końca, ostatnie drzwi. Może się czegoś napijesz? - zapytała.
- Pepsi nigdy nie pogardzę - powiedział Arttu (właściwie sam do siebie, bo Anja już biegła z 5 - litrową butelką oraz jego ulubionym kubkiem ze skoczkiem narciarskim (był to prawdopodobnie Matti Nykaenen, ale chlopak nie dałby za to głowy, bo nigdy mu się dokładnie nie przyglądał). - Kochana - pomyślał Lappi i w tym samym czasie przypomniał sobie o Sylwii. Nadal za nią tęsknił, ale ostatnio coraz częściej miał wrażenie, że jego wspomnienia dotyczące ślicznej Polki były tylko przyzwyczajeniem niż rzeczywistą tęsknotą.
- Kochanie...... to znaczy Arttu proszę, oto Twoja Pepsi - dziewczyna ugryzła się z język. Miała szczęście, że Lappi się nie zorientował.
-------
Po 5 godzinach.
- Nareszcie. Wszystko powtórzone. Może będziesz częściej wpadał, bo przy Tobie naprawdę świetnie się koncentruję. - powiedziała wyraźnie wykończona nauką Anja.
- Kusząca propozycja. Nie mogę Ci odmówić. - odparł chłopak. - Słuchaj, może wybierzemy się na spacer. Potem Cię odprowadzę. - zaproponował Arttu.
Anja przez chwilę nie mogła uwierzyć własnym uszom. Ona i Lappi na wspólnym spacerze jak za dawnych, wspaniałych czasów.
- Oczywiście, że tak. Pozwól tylko, że się przebiorę.
- Jasne. Dziewczyny... - powiedział z dezaprobatą Arttu po czym uśmiechnął się do Anji, która osiągnęła w tym momencie już pełnię szczęścia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Finka
Junior
Junior



Dołączył: 16 Gru 2007
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:10, 14 Lut 2008    Temat postu:

dzień następny: w akcie fochu na AsięRazz
Dziewczyny kontynuowały śledztwo w sprawie swojego wfisty.
-Ekhm, dziewczyny, ja tu nie jestem potrzebna- wtraciła Nika, przerywając rozmowę. -Ja w ogóle nie wiem o co chodzi.
-Kurcze, no więc... -Karolina zabierała się do wykładu
-Dobra, dobra. I tak nie zrozumiem. Ja lece do Toma.
-Ok- odpowiedziała Karcia.

Przerwa doiegała końca. Karcia, Anja, Asia i Harri siedzieli pod klasą. Podszedł do nich zziajany Ville.
-Wiecie, że na drugim piętrze, ten Czech, jak mu tam... Hajek potrącił mapą na schodach kilku uczniów.
-I co z nimi? -spytała Asia
-Troje się połamało, tak słyszałem.
-Szkoda ich.- Harri zamyślił się na chwilę.
Dzwonek.
Muzyka. Wszyscy weszli do sali. Dziwnie cicho tam i pusto, to pewnie przez tą aurę. Dziewczyny zabrały się do pisania taktów. Harri rozejrzał się po klasie.
-Ludzie, gdzie Nika- szepnał.
Joanna spojrzała na niego z przerażeniem.
-Za chwilę wrócimy!- krzyknąl jej chłopak do prof. Kanteego, po czym złapał ją za rękę i wybiegli z sali....

-Proszę się odsunąc- mówił lekarz do Asi, Harriego i kilku gapiów. -zabieramy ich do szpitala.
-Ja nie chcę sama! Ja tutaj jestem od niedawna, ja nie znam miasta, ja się boję -zaczęła histeryzowac Nika zmuszając się do płaczu. -Niech jedzie ze mną Joanna, tam stoi!
-Eh... no dobrze. Joanno! Wsiadaj.
(Asia)-Powiedz Kanteemu...
(Harri)-Będę wiedział co powiedziec. Ty już idź.


Tadam! nika uziemiona, Asia do końca dnia wolne! xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Finka dnia Czw 20:11, 14 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Finka
Junior
Junior



Dołączył: 16 Gru 2007
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:41, 14 Lut 2008    Temat postu:

Po kilku godzinach:)Smile
Matti wszedł do sali po cichu, jakby się bał, że ją zbudzi. W ręku trzymał bukiet kwiatów. Usiadł na krześle, kwiaty włożył do wazonu i przyglądał się śpiącej Nice.
-Matti- szepneła, przeciągając się. - co tu robisz?
-Toma spotkałem. On chodzi z tobą do szkoły, wiesz?
-Wiem... dzwonili do ciebie, ale chyba Cię nie bylo.
-Boli?
-Jak się ruszam-powiedziała, odkrywając kołdrę.
-Hehe, cóź za piżama...
-Asi. Twierdisz, że skoczkowie narciarscy nie są fajni? -roześmiała się.
-Hehe... wiesz..ja już nie będę pił.
-Kocham cię Matti.
-Ja ciebie też... ja ciebie też.
Do sali wszedł Tom
-Hej. Jak tam? O, Matti. To my przyjdziemy później.
-Nie, nie. Ja już się zbieram. Trzymaj się siostra.
-No pa. Cześc Tom! Jakoś żyjęSmile -Nika pocałowała chlopaka w policzek.
-Popatrz kogo przyprowadziłem.
-Terje! To naprawde Ty? Co u Ciebie?! Tom, nie mówiłeś że jest tu Terje.
-Wszyscy tu jesteśmy- stwierdził
-Noo Nika, jesteś jeszcze ładniejsza.- powiedział Terje, siadając na łóżku.
Rozmawiali jeszcze godzinę. Nika i Terje. Tom, w tym czasie siedział na krześle i przyglądał się.
-Powiedz mi... masz chłopaka? -spytał śmiejąc się starszy Hilde.
-Nie ma- krzyknął Tom i wyszedł z sali.
-Tom, poczekaj! Ałaaa... - dziewczyna spadła z łóżka.
-Pomogę ci...
-chesz mi pomóc??!! Goń go!

Później
-Czesc, tutaj Tom Hilde. Nie mogę teraz rozmawiac. Zostaw wiadomośc.
-Kurcze, znowu?! -mówiła Nika sama do siebie- on się zachowuje jak baba!
-A jak się zachowuje baba? -spytał nieśmiało jakiś chłopak stojąc w drzwiach do pokoiku....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Finka
Junior
Junior



Dołączył: 16 Gru 2007
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:20, 15 Lut 2008    Temat postu:

Zabijała go wzrokiem (czego on oczywiście mógł nie zauważyc, odległośc, która dzieliła łóżko od drzwi była dośc znacząca Laughing )
-Jestem Sami - powiedział chłopak
-Nika - odparła -Co tu robisz?
-To samo co ty. Byłem na schodach razem z Tobą.
-A TU?
-Aa, czekam. Na dziewczynę. Ma na imię Terttu.
- ...
- Jak się zachowuje baba?
- Wy faceci i tak nie zrozumiecie. -westchnęła
- Eh...Terttu! -krzyknał Sami i oddalił się od dzrwi
-Sami! Nic ci nie jest? Przyszlam jak najweszesniej mogłam! -dziewczyna pocałowała go w policzek - gdzie twoja sala? idziemy?
-Dobrze, ale.. poczekaj. To jest Nika -powiedział wchodząc do jej sali.
-Terttu.
-Nika.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum poświęcone fińskim skokom narciarskim Strona Główna -> Fińska kadra Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30, 31  Następny
Strona 29 z 31

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin