|
Forum poświęcone fińskim skokom narciarskim
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anja
Administator
Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Legnica
|
Wysłany: Pią 21:22, 15 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Widzę Finka, że masz bardzo dużo weny twórczej. To świetnie .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
karcia13511
Mistrz Świata
Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 417
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Prabuty
|
Wysłany: Sob 0:25, 16 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
„Mój beli cvet, mój dalnji svet, daj varni se, mój bodi spet...”
Sopran Alenki Gotar rozdarł błogą ciszę. Karolina sięgnęła ręką w kierunku źródła wycia, szybko wyłączając swój budzik, uciszając tym samym Słowenkę.
- Zamknij się, babo. – mruknęła.
Boso, pobiegła do sypialni Ahonenów. Były wszak Walentynki, trzeba przypomnieć o tym słodkim święcie. Uśmiechnęła się lekko, widząc ich. Wyglądali tak rozkosznie we śnie, że aż nie chciało się ich budzić. Jednak święty Walenty wzywał.
„Za vedno vse moje, w zilvenju twoje je, cvet z juga blizu morja se, ja cakam te” – zawyła ponownie Alenka. Karcia pogratulowała sobie doboru pieśni do okazji.
- Co do... – jęknęła Tiia, wyplątując się z mężowskich objęć. – Czyś ty zwariowała, dziecko?
- Walentynki, kobieto, Walentynki! Kochasz ty swojego męża czy nie?
- O szóstej rano na pewno nie. – mruknęła Finka, opadając na poduszki.
- Miło wiedzieć. Dzięki, kochanie.
- Oj, nie smęćcie, staruszkowie moi! Wstawajcie i spełńcie powinność!
- Ja już swoje zrobiłem. A na historii cię dorwę.
- Ale się boję. – wystawiła język i poszła do kuchni, by wynagrodzić rodzicom męki śniadaniem.
***
Ewa nigdy nie lubiła Walentynek. Wydawały się jej przesłodzone, a widok czule objętych par, zmierzających na jeszcze bardziej czułe wieczory wywoływał u niej dziwne reakcje. O ile przed zamążpójściem jeszcze kultywowała tradycję czternastego lutego, to od lat piętnastu zaliczała ten dzień w poczet zwykłych, nie zajmując się okazywaniem uczucia ślubnemu. Poświęcała czas swoim córeczkom, a czasem jakimś pracom domowym. Tak było i teraz. Nikolay wybrał się na piwo w towarzystwie sześciu kolegów z drużyny, a ona z namaszczeniem przyszywała guzik do swojej ulubionej bluzki. Tuż przy niej usadowiło się jej młodsze dziecko, niechętnie rozstające się z mamą.
Trzasnęły drzwi. Ewa podskoczyła gwałtownie, przy czym ukłuła się igłą.
- Ała! – syknęła. – Córeczko, ile razy ci mówiłam, żebyś wchodziła ciszej?
- Istnieje coś takiego jak naparstek, mamusiu. – wyjaśniła cierpliwie Vanessa, rzucając torbę prosto w młodszą siostrę, która głośno zaprotestowała – Cicho, Daria. A więc nakładasz go na palec i...
- Wiem, wiem – przerwała jej niecierpliwie matka. – Jak w szkole?
- Dobrze. Dałaś coś tacie z okazji Walentynek?
- Nie i nie zamierzam.
- A wiesz co? Przypomniało mi się, że jakiś czas temu zauważyłam, że podobasz się Plamenowi.
- O! – pani Ivanova kiwnęła głową, dźgając przy tym biedny guzik swoją igłą.
- Ja mówię serio. Lubisz go?
- Tak, to miły człowiek.
- A... – Vanessa zaśmiała się krotko. – Poszłabyś z nim do łóżka?
Ewa gwałtownie oderwała wzrok od guzika, przenosząc go na dziewczynkę. Ta tylko uśmiechała się.
- Dziecko! Co ci do głowy przyszło? – oburzyła się, świadoma, że na twarz wypłynął jej rumieniec.
- Nic, tak spytałam. Czemu się rumienisz?
- Wcale się nie rumienię. I nie myśl o takich rzeczach, córka, bo może być źle.
- Mam już piętnaście lat i jestem uświadomiona, dlaczego mam nie myśleć o tak poważnych rzeczach?
- Ciekawe, kto cię uświadomił... – mruknęła zgryźliwie Ewa. Biedny guzik po raz kolejny zarobił dźgnięcie ostrym narzędziem, gdyby miał głos, to piszczałby z bólu.
- Nie powiem. – Vanessa uśmiechnęła się niczym mały diablik. – Nie powiem, bo tata tu stoi, słucha i się gorszy.
„ O matko...” – pomyślała pani Ivanova, nie podnosząc oczu znad materiału, aby nie patrzeć w oczy męża. Chciało jej się śmiać, bo sytuacja była tak groteskowa, a płakać zupełnie bez powodu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aino
Mistrz Świata
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lidzbark Warmiński
|
Wysłany: Sob 23:47, 16 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
"On a Valentine's Day, tralala, on a Valentine's Daaaaay..." - z kuchni Joanny można było usłyszeć głośny śpiew, który obudził prawie wszystkich członków jej rodziny.
-Co ci odbiło, żeby śpiewać na cały głos o szóstej rano?- zapytała zaspanym głosem jej babcia, zabierając się do robienia śniadania.
-A tak jakoś... - odpowiedziała, po czym zanuciła pod nosem słowa "Nienawidzę Walentynek" i wyszła do swojego pokoju. Wyciągnęła zza łóżka kolorową torebkę z prezentem dla Harriego- dużym, pluszowym reniferem i figurką skoczka narciarskiego. Uśmiechnęła się, patrząc na pluszaka trzymającego z łapkach duże, czerwone serducho. "I kto by pomyślał, że kiedykolwiek zrobię komuś prezent z okazji tego komercyjnego święta"- pomyślała. W istocie, nie cierpiała Walentynek, ale jej niechęć do tego dnia malała coraz bardziej. W końcu miała Harriego i nie czuła się wtedy samotna.
Z niegasnącym uśmiechem włożyła paczuszkę do plecaka i ruszyła do łazienki. To będzie dobry dzień. Na pewno.
***
Nika leżała w sali, tępo spoglądając w sufit. Po wczorajszej wizycie Toma nie miała pojęcia, co myśleć o ich stosunkach. Co sprawiło, że uciekł, że wybiegł z sali? Był zazdrosny? "Niee... To niemożliwe. Zresztą, o co?"- zastanawiała się dziewczyna, co rusz zerkając w stronę drzwi z nadzieją, że pojawi się w nich On. Gdy klamka się ruszyła, Nika podniosła się lekko. Niestety, to była tylko pielęgniarka.
-Pani Niko, już dziś wypiszemy panią do domu, musimy jednak wcześniej wykonać kilka badań...
***
-No proszę, czego ja się tu dowiaduję...- Nikolay stanął w drzwiach i patrzył na żonę pytającym wzrokiem. Ewa nie wytrzymała i parsknęła śmiechem.
-Czego, mój drogi? Tego, że jeszcze komuś na tym świecie się podobam? Czy to coś złego?- spytała z sarkastycznym uśmiechem, odkładając narzędzie zbrodni, jakim w tej sytuacji niewątpliwie mogłaby być igła.
-Wiesz, ten Plamen nie bardzo mi się podoba...- odparł Ivanov, jeszcze uważniej przypatrując się reakcji żony. Miał wrażenie, ze Ewa coś kręci...
-Zdziwiłabym się, gdyby ci się spodobał- odparła kobieta, której najwyraźniej przypomniały się pogłoski o odmiennej orientacji męża, bo wzdrygnęła się na samą myśl. - Przynajmniej jest zadbany.
-Czy ty coś sugerujesz?- Nikolay nabierał dziwnych podejrzeń. Vanessa i Daria, widząc, że zanosi się na sprzeczkę, wyszły cichaczem z pokoju, zostawiając rodziców samych.
-Ja? Ależ skąd, po prostu Plamen dba o siebie, używa maszynki do golenia, chodzi do fryzjera i wie, co to jest dezodorant...- Ewie zachciało się śmiać, gdy zobaczyła reakcję Nikolaya na jej słowa. Wstała z fotela i ruszyła w kierunku wyjścia, jednak Nikolay złapał ją za rękę.
-Poczekaj, Ewuniu...- odparł, zmuszając ją do zajęcia miejsca obok niego. - Chyba musimy sobie wyjaśnić parę rzeczy...
Te słowa zmroziły Ewę. A jeśli Nikolay coś wie...?
***
Harri stał na korytarzu, beznamiętnie gapiąc się przed siebie. Zerknął w stronę poczty walentynkowej, której członkowie rozkładali właśnie kartki na stolikach. Sięgnął do kieszeni i przeliczył pieniądze, które przeznaczył na kartki dla przyjaciół, po czym zajrzał do plecaka, w którym spoczywał prezent dla Asi. Uśmiechnął się na samą myśl o jej reakcji.
Nagle poczuł, że ktoś zakrywa mu oczy. Obrócił się gwałtownie. To była Joanna, patrząca na niego z uśmiechem. Nic nie powiedziała, tylko pocałowała go na powitanie.
-Mmm, a cóż to się stało, że witasz mnie tak uroczyście?- zapytał zadowolony Olli, obejmując dziewczynę.
-Walentynki, mój drogi, Walentynki...- odpowiedziała Asia. Widząc karcące spojrzenia nauczycieli, odsunęła się lekko od chłopaka.
-A podobno nie lubiłaś tego święta?
-A tam, to było kiedyś- mrugnęła okiem.
-Ahaa. Ja też mam coś dla ciebie. Moment.- powiedział, sięgając po plecak, z którego wyjął mały bukiecik kwiatów i coś, co wyglądało na bilety.
-Ooo, dziękuję- uśmiechnęła się Joanna, biorąc prezent. Z uwagą obejrzała bilety, po czym na jej twarzy pojawił się gigantyczny uśmiech.
-Wiedziałem, że ci się spodoba- odrzekł dumny Olli, widząc radość dziewczyny.- No, a teraz chodźmy poszukać reszty, gdzieś tu plątał się Ville...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
karcia13511
Mistrz Świata
Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 417
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Prabuty
|
Wysłany: Nie 0:01, 17 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Pastuch się ucieszy z reniferka xD
A Ewa jest be, nie docenia uroku mężczyzny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aino
Mistrz Świata
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lidzbark Warmiński
|
Wysłany: Nie 0:07, 17 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Ale Nikolay się zaniedbał, musiała mu to powiedzieć xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
karcia13511
Mistrz Świata
Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 417
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Prabuty
|
Wysłany: Nie 10:11, 17 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
jak tak, to ok xD Już myślałam, że taka niewdzięczna
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
karcia13511
Mistrz Świata
Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 417
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Prabuty
|
Wysłany: Pią 22:33, 22 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Karolina maszerowała do szkoły równym krokiem, jakby w słuchawkach, które tkwiły jej w uszach rozbrzmiewał głos feldmarszałka Armii Czerwonej. Była w radosnym nastroju: w końcu pogoda była piękna, rano dostarczyła sobie powodów do śmiechu, a w plecaku spoczywała mała niespodzianka dla jej Księcia. Gdyby posiadała odpowiednią barwę głosu, to zanuciłaby razem z Evą Cerne:
<i>Verjemi v čudeže smehljaja,
v mehko dlan, ki te razvaja,
dvigne te na krila, vse ti da.
Verjemi v čudeže smehljaja,
vsako jutro sonce vstaja,
zate se začenja vsak nov dan,
naj bo tak kot iz sanj</i>
Niestety, Bozia poskąpiła jej talentu, więc w milczeniu napawała się pogodą, jaką wlewała w nią ta piosneczka. Nawet nie zauważyła Ville, który od pewnego czasu szedł za nią, najwyraźniej chcąc zrobić jej niespodziankę. Wreszcie nie wytrzymał i całym ciężarem zwalił się jej na plecy. Jego masa nie była wielka, ale udźwignięcie takiego ciężaru przekraczało wątłe możliwości Karci. Przewróciła się, prosto w dużą zaspę śnieżną.
- Ville... ty... wariacie... – wysapała – Coś nie tak?
- Wszystko w porządku. – odparł pogodnie – Może wygrzebiemy się z tej zaspy, bo Ahonen na nas patrzy?
Rzeczywiście, profesor Ahonen przyglądał im się spod oka. Gdy Karolina na niego spojrzała, mrugnął do niej porozumiewawczo i uśmiechnął się.
- Gdyby nie ty, to w ogóle byśmy w niej nie wylądowali. – mruknęła dziewczyna.
- Marudzisz, kobieto. Dostanę buziaka?
Gdy dostał, co chciał, rozpromienił się. Postawił na ziemi plecak i zaczął w nim szperać, niczym Novak Djokovic szukający piłeczki w spódnicy przyjaciółki. Karcia przyglądała mu się z niejakim zdumieniem.
- Czego szukasz? – spytała
- Niespodzianki. – odparł tajemniczo.
Po kilku minutach znalazł to, czego tak poszukiwał. Była to książka.
- Proszę. – wręczył jej tomik, promieniejąc dumą.
- Dziękuję... – odparła Karolina, najwyraźniej wzruszona – Skąd wiedziałeś, że chciałabym mieć Kalevalę?
- Może nie jestem taki mądry jak ty, ale... wiesz.
- Kochany jesteś. Poczekaj, ja też coś dla ciebie mam...
***
Asia wróciła do domu, zmęczona, ale zadowolona. Dzień udał się jej przednio, więc gotowa była ściskać cały świat i uśmiechała się do wszystkich. Dobrego humoru nie zmącił jej nawet młodszy brat, który właśnie pojawił się na horyzoncie. Oparł się o framugę drzwi niczym Casanova i przyglądał siostrze.
- Siemasz, pierdoło. – przywitał ją.
- Spójrz na siebie... pierdoło. – Asia wybuchnęła niepohamowanym śmiechem.
- O, nawet się nie złościsz... szok. Dostałaś jakiś list.
- Łał. – dziewczyna wreszcie uporała się z glanami i od razu pobiegła do kuchni.
Rzeczywiście, na blacie kuchennym znalazła białą, starannie zaadresowaną kopertę. Zaintrygowana, otworzyła ją i zaczęła czytać.
<i>Droga Asiu!
Jak wiesz, zbliżają się Twoje urodziny (moje zresztą też). Okazja jest niebagatelna, więc chciałbym się z Tobą spotkać, ponieważ akurat przyjeżdżam tego dnia do Lahti. Co Ty na to? Byłbym wdzięczny, gdybyś się zgodziła.
Akseli</i>
Tylko tyle... Joanna zmarszczyła brew. Zgodzić się czy nie...?
***
- Mamo, czemu ty mnie znowu czeszesz? – Daria skrzywiła buzię w podkówkę, przyglądając się matce, która trzymała w ręku zbrodniczy grzebień.
- Bo znowu jesteś rozczochrana. – odparła swobodnie Ewa, starając się doprowadzić włosy córki do porządku. Te jednak za nic nie chciały się ułożyć jak należy, zupełnie jak jej własne.
- Nie lubię się czesać, to boli.
- Staram się, żeby bolało jak najmniej. Pamiętaj, że nie zabieram ze sobą małych straszydeł na wróble.
Dziewczynka umilkła, wyraźnie niezadowolona, ale potulnie pozwalała na dalsze fryzjerskie zabiegi. W końcu wolała pójść z mamą do parku niż zostać w domu z tatą i siostrą. Nikolay wybitnie nie nadawał się do opieki nad dziećmi, które nie potrafiły się w miarę same sobą zająć i przejawiały niespotykaną ruchliwość.
- Gotowe, córciu. – oznajmiła Ewa – Możemy iść.
- A dokąd to? – Nikolay pojawił się nie wiadomo skąd.
- A na spacer. – odpowiedziała jego małżonka, niezamierzenie go przedrzeźniając.
Ivanov pokiwał głową i nie odezwał się więcej. Zachowanie żony dziwiło go. Chciał z nią o tym rozmawiać, ale ona właściwie wcale go nie słuchała, myślami będąc gdzieś daleko, a na pytania odpowiadając bardzo niechętnie. Powoli zaczynał tracić cierpliwość do Ewy.
Tymczasem ona założyła Darii czapkę, poprawiła włosy i wyszła, na pożegnanie obdarzając męża lekkim uśmiechem.
Ivanov pomyślał przez chwilę, przyglądając się swojemu lustrzanemu odbiciu, po czym zaczął się ubierać.
- Nawet nie próbuj. – podniósł głowę, słysząc głos córki.
Vanessa stała w drzwiach, mrużąc oczy i krzyżując ręce na piersi. Gdyby mogła zabijać spojrzeniem, to Ivanov leżałby już trupem. Tak bardzo przypominała teraz swoją matkę, że nie sposób byłoby je odróżnić, gdyby stały obok siebie.
- Czego mam nie próbować? – odważył się zapytać Nikolay.
- Nawet się nie waż kontrolować mamy. Przecież nie musisz wiedzieć, co, gdzie i kiedy robi.
- Najlepiej byłoby, gdybyś się nie wtrącała.
- Jeżeli kogoś trzeba tu kontrolować, to ciebie.
- Jasne. Zamilcz, dziecko. – Ivanov uciął dyskusję, wychodząc z domu. Pozostawił dziewczynę gotującą się ze złości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
anja
Administator
Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Legnica
|
Wysłany: Sob 9:20, 23 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Ville Larinto jest uroczy .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
karcia13511
Mistrz Świata
Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 417
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Prabuty
|
Wysłany: Nie 13:11, 24 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
A bo mój
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
silva
Mistrz Świata
Dołączył: 12 Wrz 2007
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:30, 24 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Od kilkunastu dni była już w domu i zastanawiała się, czy mogłaby zostać w tej Polsce na dłużej. Miała jednak zbyt dużo zaległości, a już przecież niedługo miał być koniec szkoły. Koniec katorgi, koniec wszystkiego. Tych złych wspomnień. Wyjedzie. Zapomni. Że kocha mężczyznę, który już nigdy nie będzie należał do niej. Z lekkiego letargu obudził ją dzwonek u drzwi. Zerwała się chyba zbyt gwałtownie, i patrzyła wystraszona w stronę holu. Znowu nikogo nie było w domu. Była sama w tym wielkim domu. Bała się czasami tej samotności i ciszy, a przecież będąc Finką powinna czuć się dobrze w takiej atmosferze.
Niepewnie stanęła na swoje nogi i chwiejnym krokiem skierowała się w stronę drzwi. Była w jakimś wyświechtanym dresie i w sumie nie przejmowała się tym zbytnio.
Powitał ją On. Jego ponury wzrok lustrował ją od góry do dołu. Poczuła nieprzyjemny ból w dole brzucha.
- Nie powiadomiłaś mnie, że wróciłaś – powiedział oschle i nie pytając się, wszedł do holu.
Przywitała go lodowatym spojrzeniem, ale zamknęłam drzwi. Nie chciała teraz akurat jego... uczyła się i nie miała w tej chwili ochoty na jakiekolwiek kłótnie.
- Janne, jeżeli przyszedłeś tu teraz, żeby mi wyrzucać swoje żale, to wiedz, że nie mam na to czasu... uczę się – rzuciła w jego stronę i skierowała się do salonu. On zatrzymał ją w pół kroku, przetrzymując za biodra.
- Czekaj – powiedział, dotykając ustami jej ucha.
- Nie .. – szeptem zdążyła niepewnie zaprotestować.
Widziała nad sobą jego twarz, poruszającą się rytmicznie. Czuła jego ruchy w sobie. Czuła jego dotyk... dotyk skóry na każdym skrawku swojego Ego. Zamykała od czasu do czasu oczy w momentach gdy bardziej bolało i zaciskała zęby, przed westchnięciami, które czasami chciały jej się wydrzeć z gardła, wtedy gdy było jej naprawdę dobrze.
Chciała też aby właśnie w tym momencie ktoś ją zabił ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
karcia13511
Mistrz Świata
Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 417
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Prabuty
|
Wysłany: Sob 21:01, 01 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
- Bardzo dobrze, piątka. – Janne Ahonen wpisał do dziennika ocenę i podał kartkę Asi.. – Bardzo ładnie pracujesz. Tylko tak dalej.
- Kujon... – szepnęła złośliwie Elmeri.
- Widzę, że zazdrościsz koleżance oceny. – rzekł profesor, mierząc uczennicę swoim groźnym spojrzeniem numer pięć. – I masz czego. Nawet na pół pytania nie umiesz odpowiedzieć. Harri, cztery plus...
Asia obdarzyła Ahonena pełnym wdzięczności spojrzeniem i zapuściła żurawia w swój sprawdzian. Nie było na co patrzeć, więc szybko go odłożyła i zaczęła żywo konferować z Karoliną. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Karcia, posiadająca talent do komicznych skojarzeń, stwierdziła, że zabrzmiało to bardzo „ponętnie”.
- Proszę! – zawołał Janne.
Drzwi otworzyły się. Stała w nich kobieta. Na jej widok Karolina, Anja i Asia spojrzały na siebie, wysoko unosząc brwi. Dama ubrana była w bladoróżowe palto, takież kozaczki, nieco ciemniejsze spodnie i kaszkiet. Z ramienia zwieszała się jej ciemnoróżowa torebka z cekinami. W ramionach trzymała pieska chichuahua, który rozglądał się ciekawie.
- Ooooch, jaki śliczny piesek... – szepnęły zgodnym chórem zwierzęta.
- Lanserski taki. – mruknęła Karcia.
- Taa... – Asia wzniosła oczy do nieba i obie zaczęły chichotać.
Tymczasem nieznajoma przemówiła:
- Przepraszam... szukam Tommiego Nikunena. Nie wie pan, gdzie ma lekcje? – artykułując słowa uśmiechała się słodko i powabnie trzepotała rzęsami.
- Sala trzysta dwadzieścia. – odpowiedział Ahonen, krzywiąc się.
- Dziękuję. – zaświergotała i wyszła.
- Miia żmija. – mruknął profesor i wrócił do wpisywania ocen.
Karolina od dłuższego czasu chichotała, ale po wyjściu owej paniusi zaczęła śmiać się na cały głos.
- Co się dzieje?
- Przepraszam... – szepnęła. Nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
***
Ewa spacerowała po parku ze swoją młodszą córką. Przechadzki działały na nią odprężająco: tak jak fryzjer na wiele kobiet i jak pilot na Plamena. Przemierzając alejki, lekko uśmiechała się do siebie. Może sprawiał to nieustanny szczebiot Darii, a może rozmowa z mężem, na której wspomnienie chciało jej się śmiać. Trudno było zdecydować.
Uśmiech na jej twarzy poszerzył się, gdy dojrzała Plamena. Podniosła z ziemi trochę śniegu, ulepiła kulkę i cisnęła prosto w jego plecy. Trafiła. Mężczyzna odwrócił się.
- Miałem przeczucie, że idzie za mną jakaś paskuda. – zaśmiał się. – A tu widzę nawet dwie!
- A chcesz dostać drugą śnieżką? – zapytała figlarnie – Za nazwanie mojej córki paskudą.
- Przecież wiesz, że ją lubię. – Plamen mrugnął do małej – I ciebie też.
- Tylko nie mów tego przy Nikolayu. Dowiedział się, że ponoć ci się podobam i nie jest z tego powodu dumny.
- Jakby nie patrzeć, ma rację. Pogratuluj mu inteligencji.
Ewa wybuchnęła śmiechem. Kiedy opowiedziała swojemu towarzyszowi o rozmowie z mężem i on poweselał
***
- Ja to jednak jestem genialna...- Vanessa zapożyczyła tekst od swego oficjalnego ojca nawet o tym nie wiedząc. Być może zachowała się niezbyt uczciwie „kablując” na niego, ale wcale się tym nie przejęła. Bardziej wstrząsnęło nią to, że posunął się do kontrolowania jej ukochanej mamy. – Dostanie za swoje, cholerny komunista!
Chwilę później do mieszkania wszedł Ivanov. Widać było, że coś go zezłościło.
- Przygotuj się na małą wojenkę. – powiedziała radośnie.
Nikolay nie zwrócił na nią uwagi. Mruknął pod nosem coś, co brzmiało jak „mongolskie dziecko” i zajął się rozwiązywaniem butów.
- Nie mongolskie tylko Dżedai! – oburzyła się dziewczyna. Szybko schowała się w swoim pokoju, bo w czasie kłótni lepiej nie rzucać się w oczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
karcia13511
Mistrz Świata
Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 417
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Prabuty
|
Wysłany: Sob 22:58, 08 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Karcia spojrzała z przerażeniem na białą kartkę, którą przedtem osobiście zapisała. Długa lista pojęć, które musiała sobie wbić do głowy spowodowała u niej lekkie drżenie w okolicach serca. W tej chwili zatraciła absolutnie wiarę w swoje możliwości i jednoznacznie stwierdziła, że nie da rady. Pogrążałaby się w czarnej rozpaczy o wiele dłużej, gdyby nie dziwne wrażenie, że jest duszona. Po krótkiej analizie sytuacji i odrzuceniu ewentualności ataku ze strony węża boa, spojrzała za siebie. Ujrzała uśmiechniętą od ucha do ucha buzię brata.
- Dzisiaj dzień dziefcyny, zalaz dam ci kwiatka. - oznajmił radośnie.
- Eee... Dzięki, ale czemu mnie dusisz?
Mały nie odpowiedział, bo właśnie przybył Janne z kwiatami dla swoich pań. Wkrótce potem chłopczyk wrócił, w rączce dzierżąc słodko pachnącą frezję.
- Plosę i wsystkiego najlepsego.
- Dziękuję, kochany jesteś. - Karolina lekko się wzruszyła.
- Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet! - do życzeń ochoczo dołączyli się pozostali mężczyźni.
- Dzięki, dzięki... śliczne te kwiatki.
- No i co, kujonie? Znowu się uczysz? - spytał Mico, widząc porozkładane na podłodze książki.
- Zaraz wychodzę. Zadowolony?
- Pewnie! Będzie spokój...
Dziewczyna obdarzyła go złowieszczym spojrzeniem, szukając swojego tenisowego ekwipunku. Obiecała Mico cios rakietą, gdy tylko ją znajdzie. Ten tylko się roześmiał i obserwował, jak jego przybrana siostra wyrzuca wszystkie swoje drobiazgi.
- Mam! – wykrzyknęła triumfalnie – Podejdź tu, to ci przyłożę.
- Chciałabyś. A po co zapisałaś się na tego tenisa?
- Przyda mi się trochę ruchu, a jakże.
- Ja wolę narty. – podsumował Ahonen młodszy i poszedł sobie.
Karcia uśmiechnęła się do siebie, spakowała szpargały i szybko wyszła, nie chcąc się spóźnić. Na miejsce dotarła sporo przed czasem, przeklinając w duchu lekką nadgorliwość, jaką się cechowała.
Na ławeczce niedaleko wejścia siedział chłopak, wyposażony tak jak i ona, w dużą sportową torbę. Przyglądał się jej, uśmiechając się: w ustach miał lizaka. Karolina podeszła do niego.
- Cześć! – zawołał, wciąż przyjaźnie się uśmiechając.
- Cześć.
- Słyszałem, że jesteś nowa. Spotkalibyśmy się już tydzień temu, ale byłem chory. Jak masz na imię?
- Karolina. – odpowiedziała.
- A ja Novak. – podał jej rękę – Chyba nie jesteś Finką, co? Masz badzo niefińskie imię.
- Bo jestem Polką. – zaśmiała się Karcia.
- No to powinienem do ciebie mówić siostro Słowianko czy jakoś tak... A tak nawiasem: chcesz lizaka?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
karcia13511
Mistrz Świata
Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 417
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Prabuty
|
Wysłany: Nie 15:22, 16 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Dziś tylko kawałek, bo focha mam Do roboty, panie! Hu! Ha!
- Lizaka? – zdumiała się w pierwszej chwili Karolina. Cóż, nie każdy częstował ją słodyczami w najmniej spodziewanym momencie.
- Ano, tak. Zawsze częstuję nimi znajomych. Lizaczek dobry na wszystko. – odparł wcale nie zmieszany chłopak.
Dziewczyna kiwnęła głową, czując dziwną chęć do śmiechu. Nie wytrzymała długo: po chwili zaśmiewała się serdecznie, odrzuciwszy głowę do tyłu. Novak chyba nie zrozumiał, co tak ją ubawiło, bo komicznie zmarszczył brwi.
- Z czego się śmiejesz? – zagadnął.
- Właściwie to nie wiem. Zaskoczyłeś mnie. – przyznała.
- My, Serbowie, jesteśmy bezpośredni. To jak, skusisz się na jednego?
- Dzięki, bracie Serbie. – powiedziała, figlarnie się uśmiechając. – Jakimi lizakami dysponujesz?
- Truskawkowymi, oczywiście. Innych nie jadam. – uśmiechnął się do niej.
- Mmm... Truskawkowe to dobry wybór.
- A pewnie, że tak! Zobaczysz, ile będziemy mieć energii do gry po zjedzeniu jednego!
- Jakiej energii? Takiej jak Power Rangers? – zażartowała dziewczyna.
- Co najmniej.
Obydwoje wybuchnęli śmiechem. Karolina już wiedziała, że polubiła tego chłopaka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aino
Mistrz Świata
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lidzbark Warmiński
|
Wysłany: Czw 16:30, 20 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Od urodzin Asi minęły już ponad dwa tygodnie, a do zapowiedzianej wizyty Axu- ku jej uciesze- nie doszło. Zapomniała o całej sprawie, bawiąc się na prowizorycznej imprezie, zorganizowanej przez przyjaciół. Odniosła wrażenie, że pocztówka od byłego chłopaka była tylko żartem...
Ósmego marca zbudził ją głośny dzwonek do drzwi.
-Co? Jak? Gdzie? Za ile? Dlaczego?- jak zwykle po gwałtownej pobudce wypowiedzi Joanny nie można było zaliczyć do logicznych. Do jej pokoju wparowała babcia z wielkim bukietem róż.
-Masz jakiś wazon?- zapytała kobieta, szukając wzrokiem czegokolwiek, w co można by było wsadzić dość okazały bukiet.
-Eee... nie. - wzruszyła ramionami dziewczyna. - A tak swoją drogą to ładny bukiet. Od kogo dostałaś?
-To nie mój bukiet, tylko twój, moja droga- uśmiechnęła się seniorka rodu, kładąc róże na biurku, po czym wyszła z pokoju w celu znalezienia wazonu.
Asia chwyciła bukiet w poszukiwaniu bileciku. W pierwszej chwili była niemal pewna, że to kwiaty od Harriego, jednak wrodzona ciekawość zmusiła ją do sprawdzenia nadawcy.
Droga Asiu!
Wiem, że miałem przyjechać do Ciebie na urodziny, ale niestety nie mogłem. Ów bukiet jest więc zarówno prezentem z okazji Dnia Kobiet, jak i spóźnionym urodzinowym.
Co do mojej wizyty- możesz spodziewać się mnie w najbliższych dniach. Nie martw się, bez problemu trafię- Twój kuzyn dostarczył mi Twój aktualny adres.
Mam nadzieję, że pamiętasz o naszej obietnicy.
Ściskam, Axu.
Asia przełknęła ślinę. Tak, teraz pamięta. Kiedyś, zanim się rozstali, obiecali sobie, że odległość nie będzie dla nich przeszkodą i że zawsze będą razem. Jednak gdy Joanna spotkała Harriego, wszystko się zmieniło, a stare obietnice straciły znaczenie.
Dziewczyna usiadła na kanapie i schowała twarz w dłoniach. Nagle dopadło ją poczucie winy: że nie dotrzymała obietnicy, że oszukała Axu... że oszukuje swojego chłopaka. Przecież on nic nie wie o jej byłym.
Westchnęła cicho i podeszła do okna. Wiosenne promienie słońca pieściły twarze przechodniów, cieszących się pierwszymi oznakami wiosny. Po leżącym niedawno śniegu nie było ani śladu, więc w pobliskim parku zaczęły się pojawiać zakochane pary, najwyraźniej czujące pierwsze podrygi wiosny. Asia patrzyła smutno na tą sielankę, walcząc w duchu z tym koszmarnym poczuciem winy, które dopadło ją po otrzymaniu feralnego bukietu...
-I co ja mam teraz zrobić...?
Chwyciła leżący na biurku odtwarzacz mp3, ubrała się i wybiegła z domu. Musiała sobie wszystko przemyśleć...
***
-Ta-dam!- w drzwiach mieszkania Ivanovów pojawił się Nikolay z trzema bukietami kwiatów.
Otwierająca mu drzwi Vanessa nie kryła zaskoczenia.
-Umarł ktoś?- zapytała, wyraźnie rozbawiona.
-Nie, a czemu miałby ktoś umrzeć?- zbity z tropu Nikolay spojrzał na córkę spode łba.
-No,a po co niby te wiązanki... - roześmiała się, widząc minę ojca. - No, nieważne.- machnęła po chwili ręką.
-Jest mama?- zapytał nieco zirytowany. Starsza córka niewątpliwie dawała mu się we znaki...
-Wyszła z Darią na spacer- oznajmiła dziewczyna, siadając na kanapie.
-A... bo ja chciałem dać jej... no i Wam... te kwiaty...- powiedział nieco spokojniej mężczyzna.
-A to to dla nas jest? Wow, tatusiu, no to żeś się machnął na prezent... - Vanessa wybuchła śmiechem, biorąc jeden z bukietów.- Te dwa wstaw do wazonu- poinstruowała ojca. - Mama i Daria pewnie nie wrócą prędko, bo jak znam życie, zaszły jeszcze do Plamena.
Do Plamena? Nikolay stwierdził, że tego już za wiele. Cisnął bukietami o stół i udał się do pokoju, aby rozładować swój gniew- najlepiej przed telewizorem.
-Już ja jej dam Plamena...- warknął, ściskając pilota od telewizora.- Niech no tylko wróci do domu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
karcia13511
Mistrz Świata
Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 417
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Prabuty
|
Wysłany: Czw 22:29, 20 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Axu romantyczny... mrrr
Panna Dżedai jest bezbłędna xD Ciekawe, po kim to...
Cytat: |
-Już ja jej dam Plamena...- warknął, ściskając pilota od telewizora.- Niech no tylko wróci do domu... |
Primo: biedna Ewa.
Secundo: i kto tu jest pilotofilem? xDD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|